kuchni.
Gdy chłopcy wbiegli tam za nią, Theo rzekł z lekkim zakłopotaniem: – Zwykle nie panuje tu rano aż taki chaos, lecz obecnie dzieci mają wakacje. A chłopcy nie chcieli, żebym pomógł im się ubrać. Uparli się, abyś ty to zrobiła. Zdaje się, że już cię polubili. Potrząsnęła głową. – Pewnie po prostu liczą na to, że znowu przyniosłam słodycze – stwierdziła z uśmiechem. – Napijmy się kawy – zaproponował. Przy długim kuchennym stole chłopcy jedli już płatki śniadaniowe. Lily usiadła, a Theo przyniósł jej napełnioną filiżankę. – Myślę, że kiełbaski są już w drodze – oznajmił z porozumiewawczym mrugnięciem. Istotnie, po chwili Freya postawiła przed Lily talerz ze smażonymi kiełbaskami i popatrzyła na nią wyczekująco. – Wyglądają pysznie! – wykrzyknęła Lily. – Ale, mój Boże, nie dam rady zjeść trzech na raz! – Jest jeszcze więcej – zapewniła dziewczynka. – Chcesz do nich musztardę czy keczup? Kiełbaski były częściowo niedosmażone, ale smakowały całkiem znośnie, totez Lily zjadła je, demonstracyjnie okazując zadowolenie. Theo dopił kawę i oznajmił: – Będę w gabinecie na górze. Bea przygotuje lunch. W razie czego nie krępuj się i zawołaj mnie. A wy troje bądźcie grzeczni – dorzucił, spoglądając na dzieci. – Jestem pewna, że nie będziemy ci przeszkadzać – rzekła z uśmiechem Lily. – Zresztą, prawdopodobnie wybierzemy się później do pobliskiego parku. Theodore z zadowoleniem skinął głową i wyszedł z pokoju. Dzieci nigdy dotąd nie przyjęły z takim entuzjazmem żadnej z zatrudnionych wcześniej opiekunek. Chłopcy zwykle odnosili się do nich nieufnie, a Freya niemal otwarcie okazywała im wrogość. Jednak Lily widocznie oczarowała jego córkę, skoro dziewczynka wstała wcześniej, by przyrządzić dla niej śniadanie. Wchodząc do gabinetu pomyślał z ulgą, że nareszcie znalazł kogoś odpowiedniego. Zerknął na stojącą na biurku fotografię żony i odwzajemnił jej uśmiech. Lily wróciła z dziećmi z parku w samą porę, by zdążyć na pyszną sałatkę owocową i ziemniaki w mundurkach, przygotowane przez Beę. – Theo w domu w ciągu dnia nie jada wiele – odpowiedziała na jej pytanie starsza kobieta. – Zaniosłam mu do gabinetu kanapkę i kawę, ale zejdzie pewnie dopiero na kolację. Naprawdę ciężko pracuje. Martwię się, że aż nazbyt ciężko. – Zniżyła głos, by nie usłyszały jej dzieci. – Przypuszczam, że chce w ten sposób zagłuszyć żal po stracie żony. – Westchnęła. – Staramy się mu pomagać, ale mój mąż Joe uskarża się na zdrowie, więc nasze możliwości są ograniczone. – Wiem, że Theo jest wam obojgu ogromnie wdzięczny – odrzekła Lily. – Ale chyba nie przyrządzasz kolacji, co? – W okresie wakacyjnym robię to na zmianę z Theo. On nie ma wybitnych talentów kulinarnych, jednak potrafi przygotować proste dania.