Zdjął mokre ubranie i miał na sobie swój najwyraźniej
ulubiony strój - spłowiałe dżinsy i stary podkoszulek. Wyglądał znakomicie... aż za bardzo. Pamiętając, że postanowiła trzymać się od niego na bezpieczną odległość, Malinda spojrzała z powrotem na swój tekst. - Co tu widzisz głupiego? - zapytała. - Wszystko! - Jack machnął ręką w kierunku maszyny do pisania. - Co złego, jeśli dziewczyna zadzwoni do chłopaka, skoro ma na to ochotę? - Po prostu nie wypada. Jack usiadł okrakiem na krześle obok Malindy. - Kto tak twierdzi? - zapytał. - Na przykład ciotka Hattie. - Siedział tak blisko, że trudno jej było się skoncentrować. - Kto to, do cholery, jest ciotka Hattie? - Agata Doskonalska. Autorka tej rubryki i moja ciotka. JEDNA DLA PIĘCIU 53 - Doskonalską? - powtórzył Jack. - Nawet pasuje. - Z trudem powstrzymywał śmiech. Malinda wiedziała, że Jack ma rację, lecz mimo to policzki paliły ją z upokorzenia. Nie znosiła nazwiska „Doskonalską". Nikt nie śmiał mówić do ciotki Hattie po imieniu. Wszyscy nazywali ją panną Doskonalską i było to w porządku, bo tak się przecież nazywała. Głupio zrobiło się dopiero po jej śmierci, kiedy Malinda przejęła rubrykę i ludzie zaczęli nazywać ją tak samo. Malinda poczuła się winna, bo ciotka Hattie bardzo była dumna ze swego nazwiska i reputacji. - Rzeczywiście pasuje. Ciotka Hattie była w stu procentach damą - powiedziała dumnie Malinda. Jack wyczuł, że trafił w czuły punkt. Zdrowy rozsądek kazał mu się wycofać, ale ciekawość zwyciężyła. - Jak to się stało, że ty redagujesz tę rubrykę? - To długa historia. Znudziłaby cię. - Ależ nie. Opowiedz, proszę. Malinda popatrzyła na niego i uznała, że mówi serio. - Ciotka Hattie zaczęła prowadzić tę rubrykę dwadzieścia lat temu i ludzie przyzwyczaili się do jej rad. Pisali prosząc o pomoc w sprawach dobrych manier i etykiety i tego, co wypada, a co nie, a ona drukowała odpowiedzi w gazecie. Bardzo się martwiła, kiedy zachorowała. Kto przejmie po niej to zadanie, kogo ludzie będą prosić o radę? Więc zaczęłam jej pomagać, wkrótce zaś robiłam to już samodzielnie. Chyba lepiej się czuła wiedząc, że jej praca będzie kontynuowana. A po jej śmierci po prostu robię to dalej. - Skąd znasz odpowiedzi na te pytania? 54 JEDNA DLA PIĘCIU - Opieram się głównie na naukach ciotki Hattie. Wychowała mnie. Kiedy mam jakieś wątpliwości, sięgam do książek.