wszystko, co pozostanie jej po matce.
14 Ash dopiero teraz uświadomił sobie, że niemowlę przestało płakać; spało, z policzkiem przytulonym do jego ramienia. Kiedy podniósł głowę, dziewczyna już była przy samochodzie. Pobiegł za nią, starając się nie potrząsać za bardzo zawiniątkiem. - Zaczekaj! Odwróciła się, z dłonią na klamce auta. - Wiem, że to nie twój problem... - Dyszał ciężko, bardziej z przerażenia niż z powodu biegu. - Zrobiłaś, co przyrzekłaś zrobić, ale nie możesz zostawić tu dziecka. My mamy swoje zajęcia, swoją pracę, zobowiązania. Nie jesteśmy w stanie zajmować się niemowlęciem. Poza tym... nie mamy o tym pojęcia. Wahała się chwilę, jakby rozważała słowa Asha, w końcu stanowczym gestem otworzyła drzwi. - Szybko się zorientujecie, co robić. Ja sobie dałam radę, wy też sobie poradzicie. - Przekręciła kluczyk w stacyjce. Ash złapał za klamkę. - Zaczekaj! Nie możesz... Dziewczyna nacisnęła na gaz. Ash poczuł szarpnięcie i samochód zaczął się oddalać, aż zniknął mu z oczu. Maggie zdołała ujechać zaledwie pięć mil. Nie była w stanie prowadzić. Oślepiona łzami zjechała na pobocze, oparła głowę na kierownicy i rozszlochała się. Płakała nad małą, która nigdy nie pozna matki. Nad Star. Nad kruchością życia. 15 Płakała nad sobą. Nad tym, że nie może zatrzymać dziecka, do którego zdążyła się już przywiązać. Nad niesprawiedliwym losem, który to uniemożliwiał. Płakała i modliła się. Zaklinała Boga, by otoczył Laurę opieką. By zmiękczył serca Tannerów. By sprawił, że przyjmą dziecko, otoczą je opieką, pokochają. Kiedy już wypłakała wszystkie łzy, otarła twarz brzegiem koszulki, kilka razy pociągnęła nosem i ruszyła w dalszą drogę. To najlepsze wyjście, powtarzała sobie. Sama ledwie wiązała koniec z końcem. U Tannerów Laurze będzie dobrze. Mają ogromny dom, imponujący majątek, nawet miasteczko nazwano ich nazwiskiem. Laura nie będzie musiała się martwić, że gospodarz wyrzuci ją z mieszkania, bo znowu zalega z czynszem, z czego zapłacić za wizytę u lekarza albo jak zarobić na studia. Będzie obracała się wśród przyzwoitych ludzi, a nie wśród lumpów. A jednak było coś, co Maggie mogła jej dać aż w nadmiarze. Swoją miłość. Tannerowie stanęli całą czwórką wokół łóżka, na środku którego leżała Laura.