żeby się skończyło, gdy już znajdą mordercę Thomasa,
musiał lepiej ją poznać, dowiedzieć się, czego od niego oczekuje. Choć od początku budziła w nim żądzę, zamierzał przede wszystkim wykorzystać jej znajomości i koneksje w wyższych sferach. Nadal pragnął żony, nawet bardziej, odkąd posmakował jej namiętności, ale nie spodziewał się, że ją polubi, że zacznie podziwiać jej bystry umysł, ciepło i wrażliwość. Wypił swoją brandy, potem Victorii, nalał sobie kolejną porcję, aż w końcu doszedł do wniosku, że nie będzie przez całą noc przewracał się w łóżku. Poszedł do garderoby, znalazł elegancki wieczorowy strój, założył go i wyszedł z domu. Postanowił zagrać w karty w Society Club i kiedy zmierzył portiera chłodnym wzrokiem, został wpuszczony do saloniku oświetlonego kandelabrami. Podziękował w duchu Thomasowi. Gdyby nie jego reputacja, obecny lord Althorpe najprawdopodobniej zostałby wyrzucony z połowy londyńskich klubów dla dżentelmenów. - Mogę się przyłączyć? - spytał i, nie czekając na odpowiedź, zajął wolne krzesło. - A, nasz złodziej kobiet! Oczywiście, dosiądź się, Althorpe. John Madsen, lord Marley, sięgnął po butelkę porto i pospiesznie napełnił kieliszki: swój i czterech kompanów. Sinclair spokojnie zamówił nową, chyba już czwartą z kolei. Brandy krążyła mu w żyłach płynnym ogniem. - W co gracie? Jego towarzysze byliby przerażeni, gdyby wiedzieli, w jakim nastroju i stanie wyruszył na polowanie. - Zaczniemy nową rundę - odparł Marley. - To miłe z waszej strony. - Lubisz faraona, Ałthorpe? - zdziwił się Lionel Parrish. - Myślałem, że na kontynencie króluje oko. - Jestem znany z tego, że gram we wszystko - odparł Sinclair, patrząc na Marleya. - I rzadko przegrywam. John Madsen dał znak rozdającemu. - Wygraną zawsze można stracić - powiedział, kładąc dwa funty na siódemkę kier. - Chyba że się jest ostrożnym. Rzucił na stolik banknot zwinięty w kształt czepka. - Zaczynasz od dwudziestu funtów? - zaprotestował Parrish. - Dla mnie to za duża stawka. - Ładny kapelusik - odezwał się wicehrabia Whyling. - Dzięki. Ze stufuntowego banknotu potrafię zrobić kobietę hojnie obdarzoną przez naturę. - A za dwa szylingi można sobie kupić każdą na Charing Cross - stwierdził Whyłand z szerokim uśmiechem. Piąty gracz zarechotał pijackim śmiechem. - Tak, ale ja zatrzymam swoją setkę, jeśli wygram - odparował Sinclair. - Prawdę mówiąc, małżeństwo