mąż, a ten morderca...
Luke położył dłoń na jej ramieniu i potrząsnął głową. – Daj spokój, Kate. Rozumiem, że jesteś wściekła. Masz do tego prawo, ale kłótnie nam nie pomogą. Jeśli chcemy pokonać Powersa, musimy współpracować. – Spojrzał jej głęboko w oczy. – Przecież wiesz, że to konieczne. Odwróciła się od niego i podeszła do okna. Stała sztywno z zaciśniętymi rękami i patrzyła na podwórko. Luke widział, że próbuje zapanować nad emocjami. Po chwili wzięła głęboki oddech i obróciła się do Julianny. – Dobrze, ale musimy ustalić, że nie będziemy uciekać – rzekła do niej twardo. – Ty jednak masz wybór. Możesz zostać z nami albo ruszać w dalszą drogę. Ja zostaję z Lukiem. Dziewczyna milczała. – A ty, Julianno? – Zostaję – szepnęła, wycierając resztki łez. – Zostaję z wami. – Wobec tego chciałbym, żebyś mi pomogła. – Stanął tuż przed nią. – Pomogła nam wszystkim. Musisz sobie przypomnieć wszystko, co wiesz o Powersie. Nawet najdrobniejsze szczegóły. To, co wydaje się zupełnie bez znaczenia, może okazać się dla nas kluczowe. Czy nigdy niczego nie podsłuchałaś? Albo może mówił coś przez sen? – Nie. – Potrząsnęła głową. – Powiedziałam już wszystko. – Zastanów się. To bardzo ważne. – Niestety. Mieliśmy taką... umowę. Nie wolno mi było pytać, gdzie i dla kogo pracuje, a kiedy wybierał się w podróż, nigdy nie mówił, dokąd jedzie. – I właśnie dlatego zaczęłaś baczniej się rozglądać – przypomniał jej. – Tak. Wtedy znalazłam ten notes. – A co z prezentami? – spytała Kate, podchodząc bliżej. – Przecież coś ci przywoził, prawda? Pamiętasz coś, co mogło pochodzić z jakiegoś określonego miejsca? Czekoladki ze Szwajcarii albo perfumy prosto z Paryża? Julianna podniosła dłonie do uszu i wymacała piękne diamentowe kolczyki. Luke zwrócił na nie uwagę już wcześniej. Trudno ichbyło nie zauważyć, zważywszy wielkość kamieni. – Nie, nic takiego – westchnęła przygnębiona. – Tylko te kolczyki. A poza tym lalki lub coś do włosów... Książki... I kwiaty, które kupował na lotnisku. Nic szczególnego. Widać było, że nie kłamie. – Musicie mi uwierzyć – dodała. – Nawet w jego mieszkaniu nie było nic charakterystycznego. Same standardowe meble i sprzęty. Rozumiecie, o co mi chodzi, prawda? Kate spojrzała na Luke’a. – Myślisz o tym, co ja? – Mieszkanie Powersa? – Kiedy skinęła głową, spojrzał na Juliannę. – Wciąż masz klucz do tego mieszkania? Niechętnie potwierdziła. – Sama nie wiem, po co go zachowałam. Przecież nigdy tam nie wrócę. – Nigdy nie mów ’’nigdy’’ – rzekł dziarsko Luke i zatarł ręce. – Powers na pewno nie spodziewa się, że przejdziemy do ataku. Nareszcie wiemy, od czego zacząć. Julianna wyglądała na przerażoną, Kate też nie miała zbyt pewnej miny.