Katrina nie znała odpowiedzi na te pytania, ale postanowiła, że je znajdzie. Zeskoczyła z łóżka i włożyła T-shirt

  • Gualfard

Katrina nie znała odpowiedzi na te pytania, ale postanowiła, że je znajdzie. Zeskoczyła z łóżka i włożyła T-shirt

21 May 2022 by Gualfard

oraz krótki kombinezon. Przeciągając się, wsunęła klapki, a potem spryskała włosy żelem, zmoczyła palce i wplotła je we włosy, żeby je podnieść i nastroszyć. Jakby ktoś z Bad Luck zauważył różnicę. Boże, jak tu tak gorąco. Ochlapała zimną wodą szyję i czoło i pozwoliła kroplom wyschnąć, zamiast wytrzeć je ręcznikiem. Idąc do drzwi, zatrzymała się w pół kroku, otworzyła torebkę i zajrzała do środka. Pistolet. Jest. Dobrze. Zamknęła torebkę i wyszła na dwór. Zapadał zmrok. Powietrze było gęste i lepkie jak smoła. Samochody na ulicy poruszały się wolno, jakby i one rozleniwione upałem. Niebo zasnuwały burzowe, nabrzmiałe deszczem chmury, ciemność zapadała więc wcześniej niż zwykle. Katrina zamknęła za sobą drzwi i miała nadzieję, że deszcz przyniesie trochę ulgi od tego przeklętego, niekończącego się upału. 188 Czekało ją rozczarowanie. Na szybę cadillaca spadły pierwsze krople, tworząc brudne smugi. Shelby włączyła wycieraczki, ale tylko bardziej zamazywały zakurzoną szybę. Wprawdzie włączyła klimatyzację i opuściła okno, ale i tak okropnie się pociła, wściekła z powodu aresztowania Nevady i rozdarta, gdyż z jednej strony chciała być ze swoją córką, ale z drugiej - musiała znaleźć sposób, żeby dowieść niewinności Nevady. Kilka minut więcej nie zaszkodzi, pomyślała, jadąc przez miasto. Odnosiła wrażenie, że jest śledzona, ale uznała, że ma skłonność do paranoi, typowej dla rodu Cole’ów. Zmęczona, spięta, niespokojna o Nevadę i Elizabeth, być może uroiła sobie, że widzi za sobą światła innego samochodu. Nikt za nią nie jechał. A jednak... stale zerkała we wsteczne i w boczne lusterka. Przez ostatnie dwie godziny próbowała znaleźć Nevadę i Shepa - miała nadzieję, że uda jej się zatrzymać powolne tryby machiny sprawiedliwości, by nie zmiażdżyły niewłaściwej osoby. Była w więzieniu okręgowym i w Biurze Szeryfa, dodzwoniła się do domu Shepa, a nawet wytropiła Ruby Dee, ale nic jej to nie dało. - Ja tam nie uważam, żeby Nevada go zabił - oświadczyła nerwowo Ruby, stojąc w drzwiach swojego mieszkania w Coopersville - ale nic, co powiem albo zrobię, tego nie dowiedzie. - Dotknęła ramienia Shelby. - Tylko uważaj na siebie, dobrze? Ross McCallum jest w mieście i... - Spojrzała Shelby prosto w oczy wystraszona. - Szczerze mówiąc, Shelby, okropnie się go boję. To nie jest ktoś, kogo można lekceważyć. Trzymaj się od niego z daleka. - Mam taki zamiar - oznajmiła Shelby; jeśli, by udowodnić niewinność Nevady, musiałaby znów stanąć twarzą w twarz z McCallumem, to trudno. Na myśl o takiej ewentualności coś w niej drżało; zamieniała się w lód, ale wiedziała, że się nie podda. Nie może się poddać. Zacisnęła palce na kierownicy tak mocno, jakby od tego zależało jej życie, aż pobielały jej kłykcie. Shelby kochała Nevadę. Taka była oczywista prawda. Inicjały, które w młodzieńczej naiwności, dziesięć lat temu, wyryła na palu do przywiązywania koni przy drogerii, nie straciły nic z aktualności. Jechała przez miasteczko, minęła sklep Estevanów, gdzie zobaczyła za kasą Enrique, brata Marii. Potem był White Horse - muzyka sączyła się w lepkie, wieczorne powietrze - a dalej biuro jej ojca; tutaj, niespełna dobę - wcześniej, dowiedziała się o miejscu pobytu Elizabeth. - To nie ma sensu - mruknęła, widząc w lusterku reflektory samochodu. Skręciła i tamten wóz pojechał za nią. Zacisnęła szczęki: nie wiedziała, czy ze strachu, czy dlatego że była wściekła na siebie. Wjechała w boczną uliczkę. Tym razem nikt nie pojechał za nią. - Głupia - powiedziała i włączyła radio, w którym akurat puszczano jakąś łagodną balladę country and western. Potem ruszyła w miasto. Znowu miała kogoś na kole. Próbowała nie zwracać na to uwagi. Prowadziła samochód jedną ręką, a drugą oparła na opuszczonej szybie i czuła krople deszczu na skórze. Minęła kilka domów i zwolniła przed bungalowem Estevanów, gdzie paliły się światła. Chociaż nigdy wcześniej nie spotkała się z Viancą, teraz była zdesperowana i wiedziała, że ma coraz mniejsze pole manewru. Może córka Ramóna potrafi rzucić światło na jego śmierć. - Przynajmniej próbuję. - Shelby burknęła do siebie. Zaparkowała wóz i wysiadła. Gdzieś na ulicy zaszczekał pies, a kiedy Shelby weszła na schodki, jak spod ziemi wyłonił się kot i czmychnął przez ganek. Krople deszczu bębniły o dach. Zapukała do drzwi; otworzyły się niemal natychmiast. Po drugiej stronie siateczki stała Vianca. - Tak? - zapytała, ściągając czerwone usta na dowód irytacji. 189 - Chciałabym z tobą pogadać. O Nevadzie. - Został aresztowany. Nie ma o czym mówić. - Na pewno jest o czym mówić - upierała się Shelby. Niższa od niej Vianca stanęła na palcach i zerknęła jej przez ramię. Zmrużyła oczy, śledząc powoli przejeżdżającą obok furgonetkę.

Posted in: Bez kategorii Tagged: fryzury dla otyłych pań, karin stanek, kurdej szatan w ciąży,

Najczęściej czytane:

Richard zauważa i docenia takie rzeczy.

Zaś z drugiej strony starała się spełniać w lot każde jego życzenie. Była dyspozycyjna i nastawiona wyłącznie na niego. Chciała, żeby się od niej uzależnił i żeby z przyjemnością myślał o ... [Read more...]

czyli ostateczny zmierzch starej ery.

A także koniec nadziei jej i Richarda. Definitywny werdykt, że nie będą mieli dzieci, dotarł do nich tuż przed świętami. Kolejne testy, którym się poddali, wskazały, że to Richard ... [Read more...]

ział, ...

podając jej spieniony płyn. Stuknęli się kieliszkami. – Za twoją prokuratorską kampanię – powiedziała Kate. – Nie, za nas – poprawił ją. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 lodziarnia.katowice.pl

WordPress Theme by ThemeTaste