filmy o
spadła. A jednak ogromnie zależało jej na odpowiedzi - Dlaczego, Clare? - Już przedtem zabijałam... - odparła tamta. W ciemności szybu do piersi Lizzie wkradła się kolejna fala strachu i już tam została. - ...takie kobiety jak ty - dodała Clare. - Przecież mnie nie znasz! - Ale sporo o tobie wiem. - Co mianowicie? - spytała w oszołomieniu Lizzie. - Wiem, jaki jest twój mąż. Strach podpełzł jeszcze wyżej, rozlewając się po całym ciele. - Skąd możesz to wiedzieć? - wyrwało się Lizzie pytanie, zanim zdążyła pomyśleć. - Zapytaj swojego przyjaciela - odparła Clare. - Zapytaj Robina. - Dlaczego Robina? - Niepewność przytłumiła na chwilę strach. - Nic nie rozumiem. - Poprzednim razem byłam dokładniejsza. Miałam czas wszystko zaplanować, zrobić to, jak należy, ze względu na dzieci. Bo widzisz, mnie chodzi przede wszystkim o dzieci. Słowo „dzieci" podziałało na Lizzie jak cios siekierą. - Co masz na myśli? - Chciała usiąść, ale ból ją porażał i bała się, że zemdleje. - Co mają do tego dzieci? Clare jęknęła, bo znowu chwycił ją skurcz. Lizzie zgrzytnęła zębami. - Clare! Nie było odpowiedzi. - Clare! - Przypływ paniki ścisnął ją znów za gardło. Czuła się coraz słabiej, kręciło się jej w głowie. - Clare, zadzwoń po pomoc! Dla swojego dziecka! - Mówiłam ci już - głos Clare stwardniał jeszcze bardziej. - Nie trzeba mi żadnej pomocy. 101 Allbeury spojrzał na Novaka, skulonego na miejscu pasażera, z zaciśniętymi pięściami i nieprzeniknionym wyra-zem twarzy. Siedzieli znów w jaguarze, tkwiącym w piątkowym popołudniowym korku. - Pieprz się! - odwarknął Novak. - Kurde, Mike, dorośnij wreszcie! - Po raz pierwszy All-beury naprawdę się rozgniewał - Może mi nie wierzysz, ale naprawdę próbuję pomóc! - To mi powiedz, dokąd, u diabła, jedziemy i po cholerę? - Najpierw zrób to, o cię proszę, a potem ci powiem. - Wziął milczenie Novaka za zgodę. - Weź moją komórkę i znajdź mi pewien numer... powinien być w spisie. Novak wyjął telefon z uchwytu. - Nazwisko? - Shad Tower. Chcę rozmawiać z portierem. Novak odnalazł spis telefonów.