filmy o

  • Gualfard

filmy o

08 March 2021 by Gualfard

spadła. A jednak ogromnie zależało jej na odpowiedzi - Dlaczego, Clare? - Już przedtem zabijałam... - odparła tamta. W ciemności szybu do piersi Lizzie wkradła się kolejna fala strachu i już tam została. - ...takie kobiety jak ty - dodała Clare. - Przecież mnie nie znasz! - Ale sporo o tobie wiem. - Co mianowicie? - spytała w oszołomieniu Lizzie. - Wiem, jaki jest twój mąż. Strach podpełzł jeszcze wyżej, rozlewając się po całym ciele. - Skąd możesz to wiedzieć? - wyrwało się Lizzie pytanie, zanim zdążyła pomyśleć. - Zapytaj swojego przyjaciela - odparła Clare. - Zapytaj Robina. - Dlaczego Robina? - Niepewność przytłumiła na chwilę strach. - Nic nie rozumiem. - Poprzednim razem byłam dokładniejsza. Miałam czas wszystko zaplanować, zrobić to, jak należy, ze względu na dzieci. Bo widzisz, mnie chodzi przede wszystkim o dzieci. Słowo „dzieci" podziałało na Lizzie jak cios siekierą. - Co masz na myśli? - Chciała usiąść, ale ból ją porażał i bała się, że zemdleje. - Co mają do tego dzieci? Clare jęknęła, bo znowu chwycił ją skurcz. Lizzie zgrzytnęła zębami. - Clare! Nie było odpowiedzi. - Clare! - Przypływ paniki ścisnął ją znów za gardło. Czuła się coraz słabiej, kręciło się jej w głowie. - Clare, zadzwoń po pomoc! Dla swojego dziecka! - Mówiłam ci już - głos Clare stwardniał jeszcze bardziej. - Nie trzeba mi żadnej pomocy. 101 Allbeury spojrzał na Novaka, skulonego na miejscu pasażera, z zaciśniętymi pięściami i nieprzeniknionym wyra-zem twarzy. Siedzieli znów w jaguarze, tkwiącym w piątkowym popołudniowym korku. - Pieprz się! - odwarknął Novak. - Kurde, Mike, dorośnij wreszcie! - Po raz pierwszy All-beury naprawdę się rozgniewał - Może mi nie wierzysz, ale naprawdę próbuję pomóc! - To mi powiedz, dokąd, u diabła, jedziemy i po cholerę? - Najpierw zrób to, o cię proszę, a potem ci powiem. - Wziął milczenie Novaka za zgodę. - Weź moją komórkę i znajdź mi pewien numer... powinien być w spisie. Novak wyjął telefon z uchwytu. - Nazwisko? - Shad Tower. Chcę rozmawiać z portierem. Novak odnalazł spis telefonów.

Posted in: Bez kategorii Tagged:

Najczęściej czytane:

ą na brzeg. Kajak ...

147 stał tam, gdzie go zostawiła, wsiadła do niego i ruszyła w górę mrocznej rzeki. Wiosłowała powoli, zmagając się z prądem. Mimo zmęczenia uśmiechnęła się do siebie. Woda zawsze była jej żywiołem, a noc ją podniecała - jak wampira - pomyślała. Spojrzała na księżyc i przypomniała sobie o swoim zadaniu. Kiedyś nie było ono tak oczywiste, teraz podążała już jasno wytyczoną ścieżką. Czując zbliżającą się burzę, skierowała zwinną łódkę do przystani. Wysiadła i szybko poszła dróżką pod górę. Była zmęczona, ale i podekscytowana. Morderstwa zawsze ją wyczerpywały, a jednocześnie napełniały energią. Musiała jednak trochę odpocząć. Zastanowić się nad tym, co zrobiła. Przemyśleć wszystko. Cicho przemknęła w ciemnościach do swojej samotni i pośpieszyła schodami w dół. Wkrótce będzie świtać. Latarka leżała na swoim miejscu. Atropos rzuciła snop światła na swoją ofiarę. Cricket zamrugała kilka razy, a jej wzrok powędrował w kierunku słoja z pająkami. Pobladła i szarpnęła się, próbując krzyczeć przez zakneblowane usta. Trzeba ją znów uspokoić. - Załatwiłam kolejną sprawę - powiedziała Atropos, wyciągając z kieszeni nić życia. Cricket zamarła. - Berneda. Znasz ją, to matka rodziny. - Atropos westchnęła i odrzuciła włosy na ramiona. Miała ochotę zapalić... ale jeszcze nie teraz. Cricket wiła się na klepisku, usiłując odsunąć się od słoja. Żałosne. Taka bezczelna dziewucha, a teraz trzęsie się jak galareta - a wszystko przez kilka małych pająków. Jak łatwo było poznać ich fobie. Przerażone oczy spojrzały na Atropos. - Zgadza się. Ona nie żyje. Rozległo się przytłumione sapanie, to Cricket spazmatycznie łapała powietrze. - Jak? Och, miała słabe serce i... drobne problemy z oddychaniem. Po co strzępi sobie język? Ten żałosny pomiot z nieprawego łoża nigdy nie zrozumie. - Ale nie martw się, To już niedługo. - Dotknęła nici okręconej wokół słoja. - Popatrz. Ale Cricket wciąż patrzyła na nią. Patrzyła jak na wariatkę, Atropos to wyczuła. Ona? Szalona? Na moment odżył głęboko skrywany, choć zawsze obecny lęk. Czyżby była niespełna rozumu? Natychmiast odepchnęła od siebie tę okropną myśl. Spojrzała z góry na związaną, zakneblowaną i rozdygotaną kupę ścierwa. - Już prawie nadeszła twoja kolej - powiedziała, żeby przypomnieć Cricket, co ją czeka. Skierowała światło na regał i znalazła ukrytą dźwignię. Zgasiła latarkę i znów usłyszała irytujące jęki Cricket. Niewiele brakowało, a złamałaby własne zasady i zabiła ją, zanim nadejdzie jej czas. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie teraz. Cierpliwość jest cnotą. Ciekawe, kto wymyślił coś tak głupiego? Atropos już dawno nauczyła się, że do wszystkiego musi dojść sama; nie może czekać, aż ktoś ją wyręczy. Założyła buty ochronne i weszła do czystego, białego pokoju - swojego sanktuarium, z dala od ohydnych pająków i jeszcze ohydniejszego związanego ścierwa. W chłodzie tego pomieszczenia mogła zregenerować siły i znaleźć wewnętrzny spokój. Przez chwilę mogła napawać się swoim sukcesem. Aż do następnego razu. Który, wiedziała, wkrótce nadejdzie. Już niedługo. 148 ... [Read more...]

łowa, których nie ...

wypowiadała od lat. Ojczenasz, któryś jest w niebie... Poczuła, że ją ubiera. Jakby Bóg od razu zareagował. ... [Read more...]

wariatce tej satysfakcji.

– Oj, chyba Liwie jest w złym humorku. Może coś ci powie, kiedy już sobie pójdę. Będziecie mieli trochę czasu dla siebie, kiedy będę pruła na pełne morze. Mogłabym ją załatwić równie łatwo jak moje pozostałe kochane przyjaciółki: Shanę, Lorraine i Fortunę. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 lodziarnia.katowice.pl

WordPress Theme by ThemeTaste